Miłość jest jak klepsydra: serce napełnia się w miarę, jak mózg opróżnia.
Alexandra Adornetto "Hades"
Otworzyłam oczy, czując jak świat się trzęsie. Mruknęłam niezadowolona i chciałam się podnieść, ale nagle poczułam coś miękkiego pod plecami. Otworzyłam oczy i spojrzałam się zaspana na Klausa. Od razu się obudziłam.
- Gdzie jesteśmy?
- W Wenecji, a dokładniej w pokoju hotelowym - no tak. Całą drogę przebyliśmy w ciszy. Trochę
się bałam lecieć samolotem, ale cóż. Nie poproszę przecież pierwotnej hybrydy,
aby potrzymała mnie za rękę. Aż tak głupia blondynką to ja jeszcze nie jestem.
- Super - mruknęłam i przekręciłam się na drugi bok. Czułam na sobie jego spojrzenie. Nagle mi się przypomniała bardzo istotna rzecz. - Ja ci oddam całą sumę pieniędzy jak wrócimy, tylko...- Cicho - warknął tak, że aż się na niego spojrzałam.Stoi wściekły z rękami w kieszeni. Wygląda jak małe, rozgniewane dziecko, któremu zabrano zabawkę. Zaczęłam się śmiać w głos, na co on zmarszczył brwi, oczywiście, przekrzywił przy tym lekko głowę.
- Gdzie są moje rzeczy? - zapytałam się, gdy tylko się uspokoiłam. Całe szczęście, że nie wie, z czego się śmiałam.
- W salonie, zaraz ci je przyniosę - odpowiedział, a ja usiadłam na łóżku i obserwowałam, jak wychodzi z pokoju. Trochę się boję jego reakcji na to, że jestem wampirem, ale cóż. Tak chciał los, a ja nie mogę się sprzeciwiać całej pierwotnej rodzinie, gdy mogę się postawić tylko jednemu z nich. Chociaż... i tak nie mam z nim szans w pojedynkę.- Proszę.
- Dzięki - mruknęłam w odpowiedzi i podeszłam do mojej walizki, aby ją rozpakować. Jednak gdy tylko zaczęłam ją rozpinać, przypomniało mi się, że mam dwie kosmetyczki na wierzchu. A nie daj Bóg, żeby wyczuł w jednej z nich krew. Przygryzłam wargę i odwróciłam się w jego stronę. - Mógłbyś wyjść? Potrzebuję odrobinę prywatności.
- Uwierz, nie masz tu żadnych rzeczy, których nie widziałem - powiedział i usiadł na moim łóżku. Przymknęłam oczy i policzyłam do dziesięciu, aby się uspokoić. Usłyszałam jego cichy śmiech, który po chwili się uciszył. - Już wychodzę.
- Przynajmniej tyle dobrego - mruknęłam i poczekałam, aż opuści mój pokój. Tak wolno szedł, że aż go podeszłam do niego i delikatnie go wypchnęłam. Zatrzasnęłam za nim drzwi i głośno prychnęłam. Nie wierzę, że on ma tyle lat. Zachowuje się jak dziecko! Ugh, jest wnerwiający, a jest to nasz pierwszy dzień tutaj, na wyjeździe. Nie wytrzymam.
Zmarszczyłam brwi i podeszłam do walizki. Otworzyłam ją i wysiliłam swój wampirzy słuch. Klaus chodzi po pokoju, a teraz przystanął. Westchnął cicho i zaczął sobie nucić jakąś melodyjkę, przez co uśmiechnęłam się pod nosem. To naprawdę duże dziecko.
Wyciągnęłam woreczki z krwią i włożyłam je do dodatkowej kosmetyczki. Ją za to schowałam do szuflady w szafce w łazience. Może tu nie będzie zaglądał? To moja łazienka, on ma swoją. I tego ma się trzymać, bo i to dla niego, i może dla mnie się źle skończyć.
Pisnęłam, upuszczając drugą kosmetyczkę, gdy poczułam czyjąś dłoń na dole pleców. Odwróciłam się gwałtownie, rzucając mordercze spojrzenie mojemu oprawcy. Chciałam go odepchnąć od siebie i to zrobiłam.Cofnął się zaskoczony, unosząc do góry brwi.
- Czy ciebie matka kultury nie nauczyła? Boże, jesteś beznadziejny i niewychowany! Czy nie jesteś na tyle inteligentny, aby się domyślić, że należy najpierw zapukać? Może chciałam się teraz wykąpać? - wydarłam się i odsunęłam się od niego, opierając się o umywalkę.
- Wiesz, chętnie bym ci potowarzyszył, ale na razie muszę wyjść. Dlatego chciałem cię o tym powiadomić, więc musisz z tą kąpielą poczekać do mojego powrotu - otworzyłam szeroko oczy i nie wiem co mnie napadło, ale miałam ochotę się na niego rzucić z pazurami. Tylko wtedy, najpewniej, bym się nie opanowała i wyszłoby, że jestem wampirem.
- W takim razie idź i nie wracaj, bo nie chcę od ciebie niczego, zwłaszcza wspólnej kąpieli - syknęłam.
- Za jakiś czas będziesz mnie prosiła, abym został - szepnął mi do ucha i zniknął. Cham. Idiota. Debil. Dupek. Sukinsyn. I wszystko, co najgorsze.
Westchnęłam głośno i wytężyłam słuch. Nic. Zero. Cisza w tym apartamencie. Po prostu go tutaj nie ma. Oczywiście słyszę, jak ktoś rozmawia na dole, ale cóż. Oni mnie nie obchodzą. Pisnęłam zadowolona i zaczęłam tańczyć. Wyszłam powoli i się rozejrzałam. Nikogo nie ma. Uśmiechnęłam się szeroko. Poszłam do kuchni, szybko wracając się po jedną z torebek krwi. Podgrzałam ją sobie i rozerwałam kłami. Nie będę używać żadnych naczyń, bo nie chcę ryzykować przyłapania przez Klausa. Diabli wiedzą, jak dobre ma zmysły.
Wzięłam telefon i, popijając krew, zaczęłam pisać wiadomość do Eleny. Napisałam jej, że wszystko ze mną w porządku i nie mają się o co martwić. Przygryzłam dolną wargę, zastanawiając się czy dopisać jeszcze jedną rzecz. Tak, napiszę jej, że go pocałowałam, żeby nie było, że nie wiedzieli. Pewnie później dostanę ochrzan, ale cóż. Nie moja wina, że to zrobił.Jestem niewinna, bo nie oddałam mu pocałunku. Nie udaję niedostępnej, tylko on mnie obrzydza. Tak bardzo mi przykro, że aż wcale.
Zaczęłam się śmiać, gdy zobaczyłam odpowiedź. Jakieś pogadanki o tym, żebym mu nie ufała. Nie zamierzam nawet próbować. Dodatkowo Damon dopisał, żebym się za szybko mu nie oddała. No ludzie, nie jestem niunią spod latarni!
Prychnęłam głośno i usiadłam w fotelu. Usunęłam te dwie wiadomości, aby nikt ich nie odczytał. Nie wiem, co temu pierwotnemu wampirowi może wpaść do głowy, gdy na chwilę zostawię to urządzenie w jego zasięgu.
W wampirzym tempie udałam się do swojego pokoju i rozpakowałam resztę rzeczy. Może pomyśli, że przez cały czas tym się zajmowałam. Mam alibi. Boże, ale jestem głupia. Nie mogę się bać jednej, małej, niewyrośniętej, brzydkiej hybrydy. To nie jest zapisane w moim charakterze! Wszyscy myślą, że jestem niezależną i sprytną kobietą, która nie da się zabić. I taka jest prawda.
Po raz kolejny użyłam swoich nadprzyrodzonych mocy i pojawiłam się w salonie. Rozejrzałam się, patrząc, gdzie porzuciłam woreczek po krwi. Zaczęłam go szukać nawet pod stołem.
- Do cholery, no... - warknęłam, klękając. Może gdzieś spadł?
- Tego szukasz, moja kochana wampirzyco? - usłyszałam za sobą i nagle przede mną upadł pusty woreczek. Przełknęłam ślinę i głośno odetchnęłam. Nie mogę mieć, aż tak wielkiego pecha.
______________________________
BUM! Jest w końcu rozdział :P Przepraszam, że tak długo, ale rozumiecie... Walka o oceny i tak dalej...
Naczekałam się na ten rozdział , ale było warto !
OdpowiedzUsuńBardzo spodobały mi się sceny między Caroline , a Klausem :D
Rozdział ogólnie był świetny , i jeszcze ten tekst Damona "nie oddaj mu się za szybko " bezcenne xD :D
Czekam na next i pozdrawiam :*
Witam!
OdpowiedzUsuńNiestety jestem zmuszona pisać z tego konta. Lajf is brutal end full of zasadzkas end samtajms daje kopas w dupas but sa chwile dla, których warto lajf. Taką właśnie chwilą jest Twój rozdział. O to moje myśli po przeczytanym rozdziale: kocham Klaus'a, uuu... Caroline ma delikatniej pisząc prze*ebane, kocham Klaus'a, Damon i jego teksty ;D, kocham Klaua'a. Wspominałam już, że kocham Klaus'a? Nie? No to wiedz, iż kocham Klaus'a. Tak jak koleżanka po wyżej niezwykle podobały mi się momenty Klaroline
Fajnie by było gdybyś kiedyś napisała o nich książkę. Gwarantuję Ci, że miałabyś miliony czytelników. Wybacz za taki gówniany komentarz, ale jutro wyjeżdżam... chociażnie. Po prostu chcę mi się spać.
Życzę Ci, abyś utopiła się w morzu weny oraz z niecierpliwością oczekuję nn!
Amelia (Selene Neomajni)
Dobranoc
mega! nic dodac nic ujac :) pisz szybko kolejny! <3
OdpowiedzUsuńCześć! Właśnie dziś trafiłam na twojego bloga i bardzo się cieszę :) Zdołałam już przeczytać wszystkie rozdziały, tak mnie wciągnęło! Dobra robota, naprawdę. Podoba mi się to opowiadanie zważywszy na to, że jest tam moja ulubiona para. Fajnie, że ułożyłaś do tego własną historię z Caroline która udaję że jest człowiekiem, przyjemnie się takie coś czyta ^^ Nie mogę doczekać się już 1 lipca i pogawędki Caro i Klausa o tym że ona jednak jest wampirem :D Zapraszam do siebie: http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń