niedziela, 8 marca 2015

Rozdział 3

Będziesz musiał to skrócić
I spalić mnie do drzazg
Albo odwinę sznur
- to byłem ja
Z twojego palca 
I powieszę Cię
Na cmentarnej ziemi Twojej sypialni

Jest chęć spróbowania krwi
I to jest głęboko wewnątrz
I to jest chęć spróbowania krwi
I to jest coś głęboko wewnątrz
Marilyn Manson "Born Villain"


     "Nienawiść jest bardzo silnym uczuciem. Do tej pory myślałam, że nienawidzę parę osób. Jednak gdy poznałam Nicklausa Mikaelsona, zmieniałam zdanie. On przebił wszystkim. Jest mordercą. Przybył do Mystic Falls, aby zabić Elenę. Do swojego celu dąży po trupach. Zamienił Tylera w hybrydę. Nie miał pewności, że się to uda. Nienawidzę go i nim pogardzam.Nie jest wart mojej uwagi i nie boję się tego głośno przyznać."

      Tak oto brzmi pierwszy wpis o mojego pamiętnika. Nie wiem, jak to się wszystko skończy. Mam nadzieję, że wygramy. Choć to łudzące wrażenie. Oni są zbyt silni pojedynczo, a co dopiero razem.  A my nie mamy nawet planu, jak z nimi walczyć. Mam złe przeczucia. Agh, muszę przestać tak o tym myśleć, bo zachowuję się jak wiecznie martwiąca się Elena. Tylko ją pociesza dwójka wampirów, a mnie nikt. Oprócz Tylera, który teraz jest na warunkowym. Jednak co mam z tym zrobić? Wyjechać? Nie będę uciekać przed problemami.
     Przeżyłam ojca, który okazał się gejem, zamianę w wampira, historię z Katherin. Kilku pierwotnych ma mnie pokonać? No chyba nie. No... W końcu odezwała się ta stara Caroline, na której takie błahostki nie robią najmniejszego wrażenia.
- Caroline, ktoś na ciebie czeka na dole - powiedziała moja mama, wchodząc do pokoju. Niepewnie wstałam z łóżka, odkładając pamiętnik na szafkę. Dostałam go od Eleny, a dzisiaj pierwszy raz w nim coś zapisałam. Może opisze jeszcze w nim spotkanie z nieznajomym, aby osłodzić trochę ten ponury wpis? Zobaczy się.
- A kto? - zapytałam się, widząc nietęgą minę mojej rodzicielki.
- Elijah - krew w moich żyłach zawrzała. Co on tutaj robi? Dlaczego on przychodzi do mnie do domu? Ale lepiej on niż Klaus. Do niego bym nawet nie wyszła, chociaż nawet nie mam się co nad tym zastanawiać.
- Elijah - powtórzyłam moją mamę widząc pierwotnego. Stał w progu. Ukłonił się grzecznie.
- Caroline, przepraszam, że cię nachodzę. Potrzebuję jednak twojej pomocy - powiedział, a ja spojrzałam się na niego ze zdziwieniem. Podeszłam bliżej, a on nadstawił ramię, jakby prosząc, aby je przyjęła. Zrobiłam to, nie chcąc go niczym denerwować.
- o co chodzi? - zapytałam się, gdy odeszliśmy kawałek od mojego domu. Moja mama na pewno niczego teraz nie usłyszy. przynajmniej będzie się mniej denerwować.
- Doskonale wiesz, że Klaus zasztyletował całe nasze rodzeństwo. Chcemy się pozbyć tych sztyletów, ale nie wiemy, gdzie je trzyma. Ktoś musi się tego dowiedzieć, a ty możesz to zrobić - powiedział, gdy weszliśmy do parku. Zaśmiałam się cicho. Jak ja niby miałabym to zrobić? Wyskoczyć ze skrzyni czy wpakować mu się do łóżka?
- Nikt z mojego rodzeństwa nie wie, że jesteś wampirem. Klaus chce cię zabić - przełknęłam ślinę. - Jednak chce to zrobić po uwiedzeniu cię. Chce pokazać, że nawet wrogowie mu ulegają i zniszczyć tym samym twoich przyjaciół. Wie, że oni pójdą za tobą wszędzie. Z tego, co wiem, ma zamiar skręcić ci kark na ich oczach. Uprzedź ich o tym. Tylko do tamtego momentu masz zdobyć sztylety. Zgadzasz się?
- Em... - teraz to ja mam zagwozdkę. Jednak będziemy mogli to wykorzystać przeciwko reszcie pierwotnego rodzeństwa. - Tak.
- Bardzo się cieszę. Mam wrażenie, że niedługo się spotkamy - powiedział i ucałował mnie w dłoń, po czym odbiegł w wampirzym tempie.  Westchnęłam cicho i zaczęłam zmierzać w stronę domu Salvatorów, aby się podzielić z nimi nowinami. Gdy byłam już  w połowie drogi, poczułam za sobą czyjąś obecność. Odwróciłam głowę, ale nikogo tam nie było. Z powrotem zwróciłam swój wzrok do przodu, ale na kogoś wpadłam. Silne ramiona oplotły mnie w talii.
- Och, Caroline - zaśmiał się Klaus, nie puszczając mnie. Uważając, żeby nie wykorzystać za dużo siły, zaczęłam się wyrywać. To tylko spowodowało kolejną falę śmiechu. - I po co to robisz?
- Puść mnie - warknęłam, jednak po chwili się poddałam, widząc, że niczego nie osiągnę.Wzrok zwycięscy spoczął na mojej twarzy.
- Nie - odpowiedział z uśmiechem. - Nie spiskuj przeciwko mnie, bo będę na ciebie zły.
- A zabronisz mi tego? - czas plan odebrania sztyletów zacząć. A zacznijmy od flirtu. Widocznie zauważył to, bo teraz patrzy się na mnie z uwodzicielskim uśmiechem.
- A mogę? - wymruczał, nachylając się.
- Nie wiem. Nie jesteś dla mnie nikim ważnym, nic nas nie łączy - łączy nas tylko nienawiść, Nicklaus!
- A może... - mruknął i pocałował mnie w szyję. Odsunął się, puszczając mnie. - Mam nadzieję, że w najbliższym czasie nasze relacje się pogłębią. Miło było cię widzieć, Caroline
- Taaaa - odpowiedziałam, a on odszedł w drugą stronę. Miałam ochotę prychnąć, ale się w ostatniej chwili powstrzymałam. Muszę udawać. Nie mogę pokazać, że mi się nie podoba. Co z tego, że jest przystojny. Do nikogo nie pałam taką nienawiścią jak od niego. To aż w głowie się nie mieści!
     Zła, weszłam do rezydencji, nie pukając. Jaka ja szalona! Ha! Sarkazm to coś, co nie opuści mnie aż do śmierci. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo tylko to mi zostało. Z takich pozytywnych rzeczy. A zresztą nieważne. Nawet sama się pogubiłam w swoich myślach.
     Stefan spojrzał się na mnie zdziwiony. Westchnęłam cicho. Widocznie się jeszcze nie przyzwyczaił, że jestem u nich codziennie. Zaraz, oni mieli dzisiaj pojechać z Bonnie do jej mamy.
- Jest problem - zaczęłam i usiadłam na kanapie obok blondyna. Uniósł brwi. - U mnie w domu był Elijah i zaproponował mi pewien układ. Mam dać się uwieść Klausowi i zdobyć od niego sztylety, którymi posłużył się przeciwko własnemu rodzeństwu. Chce mnie przed wami zabić przez skręcenie karku, bo nie wie, że jestem wampirem.
- Nie możesz...
- Może. To dobry sposób, aby się pozbyć całej tej rodzinki na raz - powiedział Damon, który stał za mną, jak się po chwili okazało. - Wierzę w ciebie, Barbie.
- Nie, to jest zły pomysł - warknęła Elena, a Bonnie jej zawtórowała, gdy przedstawiłam im swój plan. To znaczy plan Elijah.
- Nie mam zbytniego wyboru, bo to Elijah mi zaproponował. Więc możecie mnie wspierać albo zostawić z tym samą. Jednak mam nadzieję, że tej drugiej opcji nie weźmiecie nawet pod uwagę - powiedziałam, a mulatka mnie przytuliła. Do tego dołączyła się Elena.
- Będziemy cię wspierać. Ale błagam cię, uważaj na siebie - szepnęła Bonnie.


______________________________ Ten prolog to są dwa wpisy Care, które będą opisywane w rozdziałach :P Łapcie tu ten pierwszy. Jakbyście mieli jeszcze jakieś pytanie, to śmiało na gg albo w komentarzach xD Rozdziały będą dodawane raz lub dwa razy w tygodniu :D

3 komentarze:

  1. Kiedy będzie kolejny rozdział?
    Bardzo fajnie się zapowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łaaa! Muszę przyznać, że ten blog jest jeszcze lepszy od Twojego poprzedniego! Oczywiście tamten także był genialny, ale ten jest za*ebisty! Chociaż wolałabym, żeby Caroline nie dała się uwieść Klausowi :/ Lecz to Twoja opowiadanie i nie będę w nie ingerować. Ogólnie rzecz biorąc masz bardzo fajny styl pisania. Chciałabym, aby nie długo był jakiś romans pomiędzy Care, a Stefciem lub Kol'em i Bonnie ;3 Gdybyś mogła powiadamiaj mnie o następnych notkach.
    Sonrisa
    PS: Może wpadniesz? Jest nowy rozdział i byłabym wdzięczna za komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: Nominowałam Cię do LBA. Więcej szczegółów a moim blogu ;)
      Sonrisa
      http://lily-evans-co-by-bylo-gdyby.blogspot.com

      Usuń