sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 18

Troska jest jak kosztowny skarb, który pokazuje się tylko dobrym przyjaciołom.
przysłowie madagaskarskie


     Pobiegłam szybko do łazienki i zaczęłam ją demolować, podczas szukania czystych ręczników. No gdzieś tutaj muszą być, do cholery! Są! Złapałam dwa i w wampirzym tempie pobiegłam do salonu. Zamoczyłam je w misce z wodą i przyłożyłam do ran na plecach mojego porywacza. 
- Cholera, Caroline - syknął i próbował zrzucić z siebie moje ręce , które przyciskają materiał do jego poranionej skóry. 
- Zamknij się, Klaus - warknęłam cicho, łapiąc jeden z jego nadgarstków. Odsunęłam go od siebie i popatrzyłam się bezradnie na kolejną porcję świeżej krwi, która zaczęła spływać z kanapy. 
- Wyssij jad... - powiedział półprzytomny. Rzuciłam mu zdziwione spojrzenie, ale przestałam się zastanawiać, gdy zobaczyłam jak odleciał. Wysunęłam kły i pochyliłam się nad nim, po czym wbiłam je w jedną z ran. Syknął cicho z bólu i zacisnął pace na jednym z podłokietników kanapy. 
     Gdy miałam już pełne usta zatrutej krwi, odwróciłam się i wyplułam ją do miski z wodą. Powtórzyłam to tyle razy, póki nie poczułam, że jego krew jest czysta. Opadłam na dywan i położyłam ostatni, czysty ręcznik na jego ranach, które zaczęły się goić. Wstałam i ruszyłam w stronę kuchni. Pewnie będzie potrzebował krwi, gdy się ocknie. 
      Schyliłam się i wzięłam jeden z woreczków. Przelałam jego zawartość do szklanki i wstawiłam ją do mikrofali. W końcu żaden wampir nie lubi zimnej krwi. Weszłam z powrotem do salonu, aby zobaczyć budzącego się Klausa. Przełknęłam ślinę i podeszłam do niego. Położyłam mu rękę na ramieniu i zauważyłam, jak przechodzi go dreszcz. Postawiłam szklankę na stole. 
- Caroline - sapnął, podnosząc się, aby usiąść. Zmierzyłam go spojrzeniem, ale nie zauważyłam, aby jakoś bardzo ucierpiał z powodu ran. Nawet jest w stanie się do mnie uśmiechnąć szelmowsko. - Dziękuję.
- Nie ma za co - odpowiedziałam, unosząc lekko kąciki ust. Klaus wyciągnął w moją stronę rękę i pogłaskał moje ramię. Po chwili pociągnął mnie za nie na swoje kolana. Prychnęłam oburzona jego bezczelnością, ale spodobało mi się to. Ugh, nienawidzę tego uczucia.
- Jest za co, kochana - mruknął, wtulając się w moje plecy.  Przygryzłam wargę, aby nie westchnąć z przyjemności, którą mi daje jego zwykły dotyk. - Gdyby nie ty, teraz pewnie przechodziłbym katusze. A ty zapewniłaś mi spokój.
- Oczywiście, ale to nie zmienia naszych relacji - powiedziałam dumnie i chciałam się podnieść, ale przycisnął mnie swoim ciałem do kanapy. Podparł się na łokciach z dwóch stron mojej głowy i popatrzył się prosto w oczy.
- Oczywiście, jeśli tego nie chcesz - wymruczał przy moich ustach. Nabrałam powietrza, aby coś powiedzieć, ale nie pozwolił mi. Pocałował mnie, a ja myślałam, że zemdleję. Pogłaskałam go po plecach i już po chwili zaczęłam gładzić jego włosy palcami. Pociągnęłam delikatnie za ich końców, przez co mruknął zadowolony, pogłębiając nasz pocałunek. - Jesteś pewna, że nic nie poprawi naszych relacji?
- Mam cały czas takie wrażenie - zamruczałam, czując jedną jego rękę pod swoją bluzką. Westchnęłam głośno, gdy złapał delikatnie zębami skórę na mojej szyi. - Klaus...
- Słucham, kochana? - wychrypiał, ponownie wpijając się w moje usta. Jęknęłam, gdy odpiął mój stanik. Przyciągnęłam go bliżej siebie, ale on się odsunął ode mnie na chwilę. - Chcesz tego?
- A jak myślisz? - wymruczałam, po czym znów go pocałowałam, czując jak się uśmiecha. Po chwili przenieśliśmy się do jego sypialni, aby dokończyć to, co zaczęliśmy na kanapie w salonie.


♥ ♠ ♦ ♣


- Kol - szepnęła Bonnie, patrząc się prosto w oczy zdenerwowanego wampira. Zdenerwowanego..  to mało powiedziane! On jest wściekły!
- Kol - zaczął ją przedrzeźniać, a ona opuściła głowę, aby nie roześmiać mu się w twarz. Jest beznadziejny! W każdym tego słowa znaczeniu, choć nie wylądowała jeszcze z nim w łóżku. - I co ja mam z tobą zrobić? Będę musiał cię utemperować, wiedźmo.
- Widzę, że bardzo ci się spodobało słowo "wiedźma", wampirku - tym, jak go nazwała, jeszcze bardziej go zdenerwowała. Przycisnął ją jeszcze bardziej do blatu i wysunął kły. Nie zastanawiając się długo, schylił się, aby ją ugryźć, a ona położyła mu dłonie na ramionach, jakby to miało ją uchronić. Zatrzymał się w bezruchu. - Proszę cię, Kol...
- Nie masz, o co - syknął w odpowiedzi i pocałował ją w szyję. Zaczął zaznaczać swoją obecność na jej ciele malinkami. Gdy doszedł do jej ust, spojrzał się na krótko w oczy mulatki, jednak ta przyciągnęła go do siebie. Na początku żadne z nich się nie ruszyło, ale po chwili zaczęli się namiętnie całować. Bonnie nigdy się nie spodziewała, że może się pocałować z największym mordercą jej... gatunku. Ale co ma być, to będzie i nic tego nie zmieni.
________________________
Przepraszam, za opóźnienia. Jednak 6. nie miałam zbytnio czasu, a wczoraj zapomniałam o tym, bo leciał Harry Potter :D

3 komentarze:

  1. Super! Obie pary się zbliżają do siebie :))
    Szkoda, że tak krótko, ale warto było czekać :D
    Pozdrawiam i jak zwykle zapraszam do siebie :)
    www.pierwszytaki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominacja dla cb do LIEBSTER BLOG AWARD
    Pozdrawiam ;)

    http://pierwszytaki.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  3. jeej i się doczekałam <3 Warto było bo naprawdę jest obiecująco xD Wreszcie coś się dzieję większego między nimi :D Rodział cudoo *.* Zapraszam do siebie:
    http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń