sobota, 12 września 2015

"Piękna porażka" cz. 1

"Śmiertelny poker"


Czy nam się to podoba, czy nie, charakter człowieka zostaje bezceremonialnie obnażony przy grze w pokera; jeśli pozostali gracze potrafią cię rozgryźć lepiej niż ty sam siebie – wina leży wyłącznie po twojej stronie. Jeżeli nie potrafisz lub nie jesteś gotów, by zobaczyć siebie w taki sposób, w jaki widzą cię inni, ze wszystkimi wadami i ułomnościami, będziesz przegrany w kartach i w życiu.
Anthony Holden


     Gdyby Elena nie zadzwoniła wcześniej, to najpewniej nie zdążyłaby się wyszykować na wyjście do rezydencji Salvatore, bo po prostu zapomniała. Jednak tak dużo się ostatnio zdążyło, że miała do tego prawo. Rozstała się z Tylerem, przyjaźnią się z pierwotnymi, Kol podrywa Bonnie, a Rebekah jest ze Stefanem. Co to za logika? Dobra, tu jest brak logiki. A najgorsze z tego wszystkiego są spotkania, takie jak to dzisiaj. Mają grać w pokera, ale nie na pieniądze. Tu są zakłady i najgorsze jest to, że dzisiaj Klaus wybiera nagrodę dla wygranego i karę dla przegranego.A ten ma podobno najlepsze pomysły ze wszystkich.
- Caroline, poczekaj na mnie! - usłyszała za sobą zdenerwowany głos i stanęła w miejscu. Zmarszczyła brwi i odwróciła się na pięcie. Przekrzywiła głowę, patrząc jak mulatka biegnie w jej stronę z żądzą mordu w oczach. Blondynka nie pamiętała, aby zrobiła coś złego Bonnie, ale wściekła wiedźma napawa strachem każdego wampira, oprócz jednego pierwotnego. - Może ty mi pomożesz.
- A o co chodzi? - zapytała się, patrząc z zaciekawieniem na to, jak druga kobieta zaczyna gwałtownie gestykulować.
- A o co może chodzić? Boże, na jaki ja zakład się zgodziłam? Care, mogłaś mnie przed tym powstrzymać... - zaskowyczała, rzucając mi smutne spojrzenie. Zaśmiałam się cicho.
- Ale popatrz na to inaczej. Ten zakład nie jest taki zły, bo w końcu nie musisz tak wiele robić. Musisz tylko wykonywać polecenie Kola, który ma mieszkać u ciebie przez tydzień... - powiedziała spokojnie, zarzucając swoimi blond włosami. Poprawiła na nosie okulary przeciwsłoneczne i ponownie skierowała swój wzrok na zdenerwowaną przyjaciółkę.Ta tylko prychnęła w odpowiedzi.
- Ciekawa jestem, jak ty byś się zachowywała na moim miejscu, tylko że zamiast Kola byłby Klaus - warknęła cicho i przetarła twarz ręką. - Muszę z nim spać w jednym łóżku... Dlaczego mnie ten ktoś u góry tak nienawidzi?!
- Nie nienawidzi, tylko chce abyś w końcu znalazła sobie miłość - parsknęła śmiechem Care, przez co oberwała w ramię od drugiej dziewczyny.
- Śmiej się póki możesz, bo co rusz przegrywasz w pokera. A dla przypomnienia, chciałabym ci powiedzieć, że to Klaus dzisiaj wybiera nagrodę i karę. Uważaj Caroline, bo czuję, że to do ciebie się dzisiaj szczęście uśmiechnie - posłała przesłodzony uśmiech swojej przyjaciółce i otworzyła drzwi.
     Jednak jej uśmiech prawie od razu zszedł z twarzy, bo gdy weszła do salony została pociągnięta na kolana pewnego przystojnego pierwotnego. Po ustach blondynki błądził delikatny uśmiech, który zniknął, gdy tylko zauważyła, że jedyne wolne miejsce jest między Damonem, a Klausem na kanapie. Z cichym westchnieniem je zajęła, widząc lekko wygięte kąciki ust pierwotnego i to, że brunet ledwo hamuje śmiech. Elena wbiła mu "dyskretnie" łokieć między żebra, uśmiechając się przy tym słodko.
- No to zaczynamy, tak? - zapytała się Bonnie, kręcąc się niespokojnie na kolanach pierwotnego. Ten tylko przymknął oczy i westchnął wściekle. Care przygryzła wargę, aby się nie roześmiać. Mulatka doskonale wie, co robi, tak się wiercąc. Widocznie Kol na prawdę zaszedł jej za skórę, że aż tak się mści.
- Dokładnie - odpowiedział Klaus i zaczął rozdawać karty. Wszyscy w milczeniu siedzieli i czekali na to, co przyniesie im los. Zanim ktokolwiek wziął karty, Caroline się odezwała.
- Jaka nagroda i kara?
- Nagroda i kara są połączone. Tylko nie wiem, czy dla niektórych byłaby to kara. Nagroda to spełnienie miesiąca w mojej rezydencji koło Nowego Orleanu z osobą, która przegra zakład. Tylko, że nie może się ta osoba sprzeciwiać - zaśmiał się Klaus, a Caroline przymknęła oczy. Znając jej szczęście to przegra, a pierwotny po jej prawej wygra.
      Rebeak na wszystkich patrzyła się przymrużonymi powiekami. Nigdy się nie spodziewała, że banda tych denerwujących dzieciaków będzie kiedyś siedzieć z najseksowniejszą wampirzycą, czyli nią i jej idiotycznymi braćmi przy jednym stole i grać w pokera. Uśmiechnęła się pod nosem, patrząc na lekko zdenerwowaną Caroline. Tak, Niklaus już wcześniej sobie to wszystko obmyślił. Słyszała jak w domu coś cicho mówił i jest pewna, że to było coś o dzisiejszym spotkaniu. A zresztą, młoda blondynka nie ma co się oszukiwać. Jeśli ta walnięta, pierwotna hybryda chciała, aby "ktoś" tu przegrał, to przegra. Pierwotny gra w pokera, odkąd go wynaleziono, więc doskonale wie, jak oszukać innych tak, aby nikt się nie zorientował.
     Już po chwili zobaczyła, że nie gra fair. Jednak nic się nie odezwała, tylko cicho się zaśmiała.
Biedna Care, nich już szykuje walizki. Przecież każdy wie, że i tak ona pojedzie. Ale nadzieja umiera ostatnia, prawda?
- Dobrze, że wszyscy jesteśmy martwi. Inaczej Caroline by wszystkich pozabijała spojrzeniem - odezwała się najstarsza blondynka, pokazując w uśmiechu swoje białe zęby. Dziewczyna, o której była mowa, rzuciła wściekłe spojrzenie w kierunku roześmianej kobiety.
- Tak, to będzie śmiertelny poker, czuję to w kościach - wysyczał Kol z wymuszonym uśmiechem i z zaciśniętymi zębami. Teraz jedną ręką unieruchomił wiedźmę, a w drugiej trzymał karty.
- Masz rację, kochanie. To będzie śmiertelny poker - odpowiedziała przesłodzonym tonem Bonnie, przejeżdżając palcami po jego ramieniu. Oparł czoło o jej plecy z głośnym jękiem, a Bekah się skrzywiła.
- Zostawcie to jęczenie... Będziecie się tym zajmować w domu, a teraz mamy bardzo pasjonującą rozgrywkę. Kto się ze mną założy o to, czy powstanie... hm... pewna para, na którą już dawno wszyscy czekają, ale pewna blondynka omija ten temat szerokim łukiem? - zapytała się Rebekah, wskazując gestem dłoni na Klausa i Caroline. Ta druga tylko prychnęła, gdy mężczyzna uśmiechnął się szelmowsko.
- Bekah, ale nie ma, o co się zakładać. I tak wszyscy wiedzą, kto wygra, a kto przegra - odpowiedział Damon. I w ten sposób zaczęła się dyskusja, która trwała, aż do zakończenia gry. Oczywiście, kto by się się spodziewał, że wygrał Klaus, a przegrała Caroline? Dzisiaj na prawdę zaczęli grać w śmiertelnego pokera, który będzie trwał przez cały miesiąc.


_____________________
Mam nadzieje, że podoba Wam się pomysł z tą miniaturką. Kolejne części nie wiem, kiedy się pojawią :P Przepraszam Was za brak rozdziału, ale szkoła to szkoła i nie mogę zaniedbać ocen już na samym początku. Może pojawi się w przyszły weekend, ale niczego nie obiecuję :(

1 komentarz:

  1. Fajne :)) Czekam na rozdział z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń